Mieszkańcy Świętochłowic chcą zakazu używania dmuchaw. Wiceprezydent Pośpiech: To zwiększy koszty i wydłuży czas sprzątania

Dmuchawy do „sprzątania” chodników i ulic mają coraz więcej przeciwników. Ich minusem jest przede wszystkim hałas, który powodują i rozdmuchiwanie różnego rodzaju pyłów. Wpływ tych urządzeń na środowisko i zdrowie mieszkańców jest co najmniej wątpliwy. Interpelację w tej sprawie złożył jeden ze świętochłowickich radnych.

Dmuchawa do sprzątania

Na używanie dmuchaw uskarżają się niektórzy mieszkańcy Świętochłowic. Urządzenia te są używane przez firmy zajmujące się m.in. sprzątaniem ulic i chodników, a także terenów zielonych. Przede wszystkim przy okazji koszenia i grabienia trawy, czy podczas jesiennych akcji zbierania opadłych liści.

Interpelacja w sprawie dmuchaw

Do prezydenta Świętochłowic już w maju 2022 roku wpłynęła interpelacja radnego Ruchu Ślązaków, Grzegorza Gniełki. Zaproponował on, aby w Świętochłowicach wzorem innych miast wprowadzony został całkowity zakaz używania takich dmuchaw. Ponadto w mieście mogłaby zostać zorganizowana specjalna akcja informacyjna uświadamiająca o tej szkodliwości mieszkańców.

- Dmuchawy generują zbyteczny hałas, ale przede wszystkim wznoszą pył, który powoduje tzw. wtórną emisję. Oddychanie zanieczyszczonym powietrzem powoduje wiele chorób, w tym choroby układu oddechowego i krążenia - czytamy w treści interpelacji.

Radny Gniełka wskazał, że podobne regulacje obowiązują już w takich miastach jak Warszawa, Łódź, Kraków, Opole, Wrocław i Poznań. Jego zdaniem nowoczesne miasta powinny być proaktywne w zakresie edukacji mieszkańców i promocji zdrowego, ekologicznego trybu życia.

Dmuchawy to niższe koszty i krótszy czas pracy?

Odpowiedzi na interpelację radnego udzielił wiceprezydent Sławomir Pośpiech. Z jej treści wynika, że urządzenia te są używane przez miejską spółkę MPUK, ale tylko wtedy, gdy zadania przez nią realizowane "nawarstwiają się". Wiceprezydent zaznaczył, że w spółce zdarzają się absencje spowodowane urlopami i zwolnieniami lekarskimi pracowników. Pracowników jest więc zbyt mało, by ręcznie wykonywać te prace i właśnie wtedy używane są dmuchawy. Chodzi głównie o sezonowe prace przy koszeniu i grabieniu a także wydmuchiwaniu liści.

- Wykonywanie tych prac bez użycia sprzętu mechanicznego spowodowało by znaczy wzrost kosztu tej usługi oraz wydłużyło prace o kilka miesięcy - argumentuje w swojej odpowiedzi Pośpiech. Jednocześnie jednak zadeklarował, że spółka będzie ograniczała używanie dmuchaw.

Nie dla dmuchaw na osiedlach mieszkalnych!

Inicjatywa zakazu używania dmuchaw pojawiła się kilka tygodni temu na Facebooku za sprawą mieszkanki Świętochłowic Iwony Szoka. Zwróciła ona uwagę nie tylko na na uciążliwości związane z używaniem tych urządzeń na miejskich osiedlach pod oknami mieszkańców, ale także przy budynkach szkół, w których uczy się świętochłowicka młodzież.

Do sytuacji, w której hałas związany z używaniem dmuchaw przeszkadzał w nauce świadczy choćby sytuacja z tegorocznego egzaminu ośmioklasistów, gdzie pod oknami Szkoły Podstawowej nr 8, w której przeprowadzany był egzamin, zorganizowano akcję koszenia trawy, a następnie zdmuchiwano ją mechanicznie. Niezbędna była interwencja mieszkańców w miejskiej spółce komunalnej. Do rezygnacji z używania dmuchaw zachęca również pracowników je obsługujących, na których szkodliwie działają wydalane przez te urządzenia spaliny.

- Tłumaczenie się przez wiceprezydenta o wydłużeniu akcji porządkowych o kilka miesięcy w przypadku nieużywania dmuchaw jest absurdem – twierdzi Iwona Szoka. – Jeśli w miastach o wyższym natężeniu tego rodzaju prac firmy doskonale radzą sobie bez dmuchaw, nie widzę powodu, aby nie można było tego zreorganizować również w Świętochłowicach. Pamiętajmy, że jesteśmy miastem małym, a nakłady na działalność spółki prowadzącej te prace wcale do najmniejszych nie należą. MPUK nie powinno kosztem zdrowia mieszkańców wykonywać swoich podstawowych zadań i nas truć oraz obciążać szkodliwym hałasem dla doraźnych i złudnych oszczędności – dodaje.

Dmuchawy zagrażają zdrowiu?

Jak twierdzi Iwona Szoka, dmuchawy zagrażają zdrowiu i komfortowi psychicznemu, nie tylko pracowników je obsługujących, ale także samych mieszkańców. Jak informuje portal RP.pl, spalinowa dmuchawa do liści wywołuje hałas ok. 100 decybeli. Powoduje też wtórną emisję wzbijając w powietrze pyły i kurz, ale – co najważniejsze - sama jest „producentem” toksycznych spalin, które długo utrzymują się w powietrzu.

Toksyczność spalin to efekt pracy silnika, większość dmuchaw wyposażona jest w tzw. dwusuwy, pracujące na mieszance paliwa wymieszanego z olejem. Coraz częściej na świecie planuje się wprowadzenie zakazu na korzystanie z dmuchaw spalinowych, podobnie zresztą ma się rzecz w przypadku kosiarek spalinowych. Taka sytuacja planowana jest na przykład w Kalifornii. Portal elektrowóz.pl podaje, że jedna godzina pracy urządzenia z takim silnikiem odpowiada emisji samochodu, który pokonał trasę o długości około 480 kilometrów.