Na Średniej ciągle gorąco. Trwa spór miasta z najemcami

Cały czas podejmowane są działania w celu uchronienia mieszkańców ulicy Średniej przed eksmisjami, które mogą być efektem wypowiedzianych umów najmu. Chodzi instalacje centralnego ogrzewania, które mieszkańcy założyli własnym sumptem w najmowanych przez nich mieszkaniach. Miasto, choć kiedyś wyraziło na nie zgodę, teraz żąda ich zdemontowania.

fot. Google
Świętochłowice ul Średnia

Budynki przy ul. Średniej w Chropaczowie podłączane są do sieci centralnego ogrzewania. Jednak cześć lokatorów, którzy mają własne systemy ogrzewanie, nie wyraziła zgody na podłączenie. W związku z tym otrzymali wypowiedzenia umów najmu. Mieszkańcy boją się eksmisji. Wcześniej ponieśli znaczne koszty, aby wyposażyć swoje mieszkania w nowoczesne i ekologiczne systemy ogrzewania. Dziś każe im się je likwidować.

Radny zapowiada blokady klatek schodowych

W wypowiedzi dla Dziennika Zachodniego radny Marcin Bawej, który reprezentuje w radzie Miejskiej Chropaczów, twardo postawił sprawę ewentualnego eksmitowania „niepokornych” mieszkańców. Ostrzegał, że miasto łatwo tych ludzi z mieszkań się nie pozbędzie.

- Jeżeli dojdzie do eksmisji będziemy blokować klatki schodowe – stwierdził, prosząc jednocześnie o anulowanie wypowiedzeń.

Niestety, prezydent Daniel Beger nie przychylił się do interpelacji radnego Baweja, mimo że w mieszkaniach ogrzewanie wykonano na podstawie pozwoleń udzielonych przez reprezentujące gminę Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Lokalowej.

- Sami sfinansowali modernizację systemu ogrzewania zajmowanych lokali zgodnie z wytycznymi w zakresie polityki ekologicznej i dlatego obecnie nie wyrażają zgody na podłączenie do nitki CO – pisał w swojej interpelacji.

Wsparcie byłych prezydentów

Mieszkańcy ulicy Średniej, którym grożą eksmisje publicznie zwracali się o pomoc. Na te wołania zareagowali byli samorządowcy. Dawid Kostempski i Adam Trzebinczyk spotkali się z nimi, deklarując swoją pomoc i bieżące monitorowanie statusu tej sprawy.

- O ile sama kwestia podłączenia budynków do sieci jest i w moim przekonaniu czynnikiem pozytywnym, o tyle mam wrażenie, że zapomniano o najważniejszym czynniku, czyli o dobru mieszkańców. Dziwi mnie bardzo, że sprawa wyszła dopiero niedawno, przecież od początku planowania tej inwestycji wiadomo było, że w części mieszkań są własne instalacje. Dlaczego nie podejmowano rozmów z tymi najemcami na początku, tylko teraz straszy się ich eksmisjami? Kolejne pytanie, dlaczego Gmina i MPGL wiedząc - jak mniemam, iż w pewnych przypadkach mieszkańcy będą próbować pozostawić swoje własne inwestycje, nie podjęła się negocjacji, proponując im coś w zamian? – pisał na swoim profilu Adam Trzebinczyk.

MPGL: Pozostajemy w kontakcie z najemcami

Niedawno do sprawy odniosło się także Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Lokalowej. Na społecznościowym profilu spółki pojawił się obszerny tekst, z którego wynika, że odbyło się już jedno spotkanie „zagrożonych” mieszkańców z prezydentem i planowane jest kolejne.

- Lokatorzy pięciu mieszkań, którzy do tej pory nie wyrazili zgody na zmianę ogrzewania, w przyszłym tygodniu ponownie spotkają się z prezydentem Danielem Begerem oraz prezesem Tomaszem Lemańskim. Jesteśmy przekonani, że wspólnie wypracujemy rozwiązanie zaistniałej sytuacji i ustalimy warunki podłączenia do sieci każdego z nich, a tym samym polubownie zakończymy trwający spór. Intencją MPGL nie jest wypowiadanie umów i eksmisja, a realizacja projektu uciepłownienia budynków z sieci Tauron Ciepło oraz dalsza współpraca w zakresie ciepła systemowego w naszym mieście – czytamy w informacji MPGL.

Sprawie nie pomaga zastępca Daniela Begera. Sławomir Pośpiech ma czasem w zwyczaju wchodzenie w utarczki słowne z mieszkańcami. W dyskusji, która wywiązała się pod postem Adama Trzebinczyka, wiceprezydent odniósł się do protestujących mieszkańców w stylu, który zdecydowanie im się nie spodobał.

- Alternatywą zawsze jest sąd, który rozstrzygnie kto ma racje. Tłumaczyłem że dziesiątki a nawet setki osób czekających na podłączenie do ciepła w kolejnych latach nie może zależeć od kilku "maruderów" – zwrócił się do jednej z mieszkanek ulicy Średniej.