Dawid Kostempski: Władze straciły kontakt z bazą. Czy były prezydent wróci do polityki?

Mimo trzech lat od przegranych wyborów, były prezydent Świętochłowic o mieście nie zapomina i systematycznie pojawia się na ulicach Świętochłowic. W przeddzień trzeciej rocznicy II tury wyborów prezydenckich podzielił się z nami swoim spojrzeniem na miasto, którym kiedyś zarządzał. Czy zechce wrócić?

6d 9179

Jak postrzega Pan Świętochłowice przez pryzmat ostatnich 3 lat? Co zmieniło się na lepsze w mieście, a co wymaga zdecydowanej poprawy?

Przez ostatnie 3 lata na własnej skórze przekonałem się, że istnieje różnica w ocenie miasta z perspektywy osoby zarządzającej i mieszkańca. Widzi się zupełnie inne rzeczy i zjawiska jakie w gminie zachodzą. Jesienią 2018 roku zahamowane zostały zmiany jakie zapoczątkowaliśmy grubo ponad 10 lat temu. Przestano patrzeć na miasto w perspektywie wieloletniej, jak Świętochłowice powinny wyglądać i jakie funkcje pełnić za 10-15 lat, a skupiono się na poznawaniu samorządu, w którym obecny prezydent Miasta i jego współpracownicy pierwszy raz się znaleźli. Dlatego kuleje w mieście tak wiele spraw, co przekłada się niestety na poziom życia mieszkańców, jak chociażby brudne i dziurawe ulice i chodniki, zaniedbane skwery, źle zarządzane miejskie spółki i jednostki czy brak oczekiwanych inwestycji. Pozytywną rzeczą jaką widzę w Świętochłowicach to zwiększająca się aktywność mieszkańców w sprawach lokalnych. Świetnym przykładem jest budżet obywatelski, który z roku na rok cieszy się coraz większą popularnością.

Jakie działania obecnego samorządu chciałby Pan wskazać, jako niewłaściwe. Czy takie są?

Nie lubię oceniać innych, wolę raczej służyć pomocą i posiadaną wiedzą, niemniej uważam, że obecne władze Miasta całkowicie straciły kontakt z "bazą". Mieszkańcy znaleźli się na drugim planie tuż za sprawami, które nie potrzebują aż takiej wagi i zaangażowania. Ludzie są też źle traktowani i brakuje względem ich szacunku. Dobrym przykładem jest Pani Danuta Piątek, była dyrektor OPS-u, która niesłusznie została dyscyplinarnie zwolniona z pracy. Takich sytuacji można by mnożyć wśród urzędników, pracowników oświaty nazwanych przez Daniela Begera "dnem dna", pielęgniarek, lekarzy i innych. Innym niebezpiecznym zjawiskiem wśród zarządzających jest kolesiostwo, zauważalne prawie na każdym kroku. Osoby zatrudniane w urzędzie, jednostkach miejskich i spółkach znajdują pracę w myśl zasady bierny, mierny, ale wierny… To psuje samorząd i zawsze prowadzi do patologii!

Jest pan w Świętochłowicach widywany dość często, co widzimy chociażby podczas akcji pomocowych w pana mediach społecznościowych? Czy to sentyment, czy raczej odrabianie lekcji po ostatnich wyborach?

Lubię pomagać ludziom, dlatego jestem do pełnej dyspozycji dla tych, którzy tej pomocy potrzebują. Odbieram wiele telefonów i wiadomości od mieszkańców z prośbą o pomoc, czy to materialną, prawną czy informacyjną. Natomiast raz w tygodniu wraz z innymi wolontariuszami dostarczamy ubrania dla potrzebujących rodzin w mieście. W naszym systemie socjalnym jest jakaś luka, bo spotykamy się z głodem i ubóstwem w XXI wieku. Długo będę pamiętał sytuację z zeszłego miesiąca, kiedy to po telefonie jednego z mieszkańców, natrafiliśmy na matkę z trójką głodnych dzieci. Okazało się później, że jest uzależniona i tkwi w głębokiej depresji, przez co nie wychodzi w ogóle z domu. Mogę wiele rzeczy zaakceptować, ale nigdy głodu, tym bardziej jeżeli chodzi o dzieci.

Z pewnością są takie obszary również w Pana prezydenturze, w których sam Pan ocenia, że nie wszystko było tak, jak trzeba.

Wiele udało się zrobić w Świętochłowicach podczas obydwu moich kadencji. Na samym początku mojej prezydentury stworzyłem zgrany zespół ludzi, który od razu zabrał się do roboty. Powstał basen na Skałce, Przystań Kajakowa, Muzeum Powstań Śląskich, Wieże KWK Polska, budynek z mieszkaniami komunalnymi przy ul.Szkolnej, żłobek i nowe oddziały przedszkolne, kilkanaście placów zabaw i boisk sportowych, wyremontowanych zostało kilkadziesiąt kilometrów dróg, reaktywowaliśmy żużel i ożywiliśmy kulturę w mieście.

Za mój poważny błąd uważam, że nie odnosiłem się do kłamliwych oszczerstw na temat zadłużenia i kondycji finansowej Świętochłowic, a dodam że jego poziom nie odbiegał od poziomu zadłużenia miast sąsiednich takich jak na przykład Ruda Śląska czy Chorzów. W tym miejscu warto podkreślić, że żadne miasto w Polsce nie realizuje inwestycji za gotówkę, bo jej po prostu nie ma. Inwestowanie w mieście polega na umiejętności sięgania po środki i ich odpowiedniego wydatkowania. Jeżeli władze miasta tego nie rozumieją, to automatycznie miasto pozostaje w tyle i z taką sytuacją mamy teraz do czynienia w Świętochłowicach. Niestety kłamstwa i pomówienia powtarzane podczas ostatniej kampanii wyborczej, finalnie doprowadziły do przejęcia władzy przez ludzi, którzy w politycznym starciu kierują się tylko hejtem, nienawiścią i oszczerstwami.

Z perspektywy minionego czasu uważam, że mieszkalnictwo powinno zostać objęte większą uwagą. Teraz wiem, że w Świętochłowicach trzeba budować nowe, tanie mieszkania. Głównie tyczy się to dzielnic Lipiny, Chropaczów i Centrum. Budownictwo mieszkań komunalnych musi zdominować budownictwo developerskie!

W mediach społecznościowych spora część świętochłowiczan w swoich wypowiedziach odwołuje się nadal do pana prezydentury, w związku z tym naturalne wydaje się pytanie, czy zamierza Pan jeszcze wrócić do świętochłowickiej polityki i powalczyć w wyborach?

Cieszy mnie każdy gest i przejaw ludzkiej życzliwości względem mojej prezydentury. Dużo rozmawiam z ludźmi na ulicy, może tego trochę zabrakło w czasie kiedy byłem prezydentem. Teraz wiem jakie to ważne. Kontakt z mieszkańcami to podstawa, w końcu to oni powinni decydować o przyszłości Miasta. Do wyborów jest jeszcze grubo ponad dwa lata, to sporo czasu, wiele rzeczy może się jeszcze zdarzyć. Jestem gotowy na każde rozwiązanie, a moją decyzję uzależniam od rozmów z mieszkańcami.

Czy istnieją przestrzenie, w których byłby Pan w stanie porozumieć się z obecnym samorządem, żeby np. wspomóc radą lub doświadczeniem? Co musiałoby się stać, aby zdanie i punkt widzenia Dawida Kostempskiego mogły być brane pod uwagę w działalności tego samorządu?

Wielokrotnie oferowałem swoją pomoc Danielowi Begerowi, czy to podczas sesji Rady Miejskiej, czy spotkań poza urzędem, niestety nie chciał jej przyjąć.

W Świętochłowicach ostatnio sporo kontrowersji. To przede wszystkim sprawa braku ogrzewania przy ul. Średniej a także problem z wypowiedzeniami dzierżaw ogródków w Lipinach, czy też niedawny spór o fragment lasku piaśnickiego, który mógł trafić pod dzierżawę dewelopera. Jak Pan ocenia działania władz w tych kontrowersyjnych tematach?

To jak potraktowano mieszkańców ul. Średniej w Chropaczowie, pozostawiając ich bez ogrzewania do połowy listopada to „polityczny bandytyzm”. Przecież na początku października temperatura w nocy spadała poniżej zera, a wśród 120 rodzin znajdowały się także małe dzieci i osoby starsze. Ewidentnie władze Miasta wykazały się niedoświadczeniem i brakiem sumienia. To samo w Lipinach z ogródkami, gdybyśmy nie zorganizowali spotkania z dzierżawcami i nie nagłośnili sprawy w mediach to teren ogródków najprawdopodobniej sprzedany zostałby już developerowi. Wielu mieszkańców dziwi nagłe ocieplenie relacji pomiędzy Danielem Begerem i developerem budującym segmenty w Piaśnikach i Lipinach.

Nie da się ukryć, że świętochłowicka polityka do najprzyjemniejszych nie należy, zwłaszcza jeśli chodzi o przekaz generowany w social mediach. Czy nie uważa Pan, że istnieje zbyt dużo antagonizmów, a zbyt mało rzeczowej, merytorycznej dyskusji?

Zdecydowanie w sieci wylewa się zbyt dużo agresji i prymitywnego hejtu. Jak grzyby po deszczu powstają coraz to nowe profile na fb, głównie nastawione na ataki w jedną czy w drugą stronę. Uważam, że Świętochłowice potrzebują rzeczowej i wyważonej dyskusji różnych stron sceny politycznej. Dlatego osobiście wolę bezpośrednią rozmowę, a nie internetowe fora dyskusyjne.

Co szczególnie zmieniło się u Dawida Kostempskiego w ciągu 3 lat poza samorządem Świętochłowic. Czym się Pan obecnie zajmuje i jakie plany na przyszłość?

Przekroczyłem magiczną granicę 40 lat, i czuję się w pełni sił do działania. Przepracowałem wszystkie swoje błędy i przewartościowałem priorytety, zarówno te osobiste jak i zawodowe. Prowadzę z powodzeniem własny biznes, kończę doktorat i mam wspaniałą, kochająca się rodzinę. Mimo wielu obowiązków, jednak ciągnie mnie do polityki, do której zawsze podchodziłem na poważnie.

Dziękujemy za rozmowę.