Do odrobienia osiem punktów

Pierwszy mecz finału Drużynowych Mistrzostw Polski pomiędzy Śląskiem Świętochłowice i gnieźnieńskim Orłem rozegrano w Gnieźnie. Było trochę nerwowo, bo cztery wykluczenia, dużo walki, trochę pecha – jak to w takich spotkaniach bywa. Ostatecznie zwycięsko z tej konfrontacji wyszli gospodarze, którzy wygrali 77:69. Śląsk by wywalczyć tytuł mistrzowski, musi w rewanżu wygrać różnicą co najmniej ośmiu punktów lub wyżej. W przypadku niższego zwycięstwa lub porażki, złoto zdobędą gnieźnianie. Będzie ciekawie!

Speed

Po czterech pierwszych wyścigach, z których trzy zakończyły się remisami (I, II, IV) i jeden zwycięstwem Orła 7:3, gospodarze objęli czteropunktowe prowadzenie ((22:18). Śląsk wykorzystał dwa wykluczenie Arkadiusza Szymańskiego w biegu piątym i siódmym, doprowadzając do remisu 34:34. Niestety, w kolejnych wyścigach dominowali miejscowi, wykorzystując dodatkowo wykluczenie Dawida Basa w wyścigu X i po 11 „gonitwach” prowadzili 59:48. Do świętochłowiczan szczęście uśmiechnęło się w biegu nr XII, kiedy to za poruszenie na starcie wykluczony został zawodnik gospodarzy. Wygrali 7:2, zmniejszając dystans przed biegami nominowanymi do sześciu oczek. W trzech ostatnich wyścigach dwa punkty więcej zdobyli gospodarze (zwycięstwo 7:3, porażka 4:6 i remis), zapewniając sobie ośmiopunktową zaliczkę przed meczem w Świętochłowicach.

Orzeł Gniezno – MS Śląsk Świętochłowice 77:69

Punkty dla Śląska: Dawid Bas 20, Igor Orłowski 6, Kamil Bielica 13, Patryk Bielaczek 9, Marcin Kołata 15, Mateusz Pacek 6