Dogrywka!

Ugrupowania popierające Dawida Kostempskiego wprowadziły do Rady Miejskiej 13 radnych, ale on sam w drugiej turze zmierzy się z Danielem Begerem, który w Radzie ma tylko trzy osoby, w tym siebie i żonę.

Bebada99aaa9847746eea59472544575 XL

W Świętochłowicach jeszcze nigdy nie było tak pasjonujących i dramatycznych wyborów samorządowych. Zaczęło się - jak w filmach Hitchocka - od trzęsienia ziemi, a później napięcie już tylko rosło.

Pierwszą sensacją okazała się wpadka organizacyjna Prawa i Sprawiedliwości.

Działaczom tej partii nie udało się prawidłowo zebrać 150 podpisów pod listami poparcia. Jest to uciążliwy i nikomu niepotrzebny przepis, ale póki obowiązuje trzeba się do niego stosować. Zaskakujące jest to, że taka wpadka przytrafiła się właśnie PiS. Działacze tak doświadczonej i zaprawionej w bojach partii powinni przecież wiedzieć, że trzeba zebrać nadwyżkę podpisów, gdyby część okazała się niekompletna albo podejrzana. W efekcie, PiS nie wystawił kandydata na prezydenta, a do Rady Miejskiej mógł przygotować listę tylko w jednym z czterech świętochłowickich okręgów. Przy pięcioprocentowym progu wyborczym to za mało, aby marzyć o swoim radnym. Nieobecność PiS w świętochłowickim samorządzie to duża szkoda dla lokalnej demokracji. Partia rządząca i ciesząca się tak dużym poparciem społecznym powinna mieć swojego przedstawiciela na każdym szczeblu władzy.

Ta sytuacja zasadniczo wpłynęła na układ sił w Radzie Miejskiej.

Zgodnie z oczekiwaniami największą liczbę radnych wprowadziły ugrupowania popierające prezydenta Dawida Kostempskiego. Razem dla Świętochłowic może liczyć na osiem, a Koalicja Obywatelska na pięć szabel. W liczącej 21 osób Radzie Miejskiej daje im to zdecydowaną większość. Na absencji PiS zyskali jednak inni. Z wyborczej batalii zwycięsko wyszło też pięcioro radnych Ruchu Ślązaków oraz troje kandydatów Przyjaznych Świętochłowic, w tym lider tego ugrupowania Daniel Beger i jego żona Agnieszka. Nieobecność partii Kaczyńskiego spory wpływ miała także na rozgrywkę o najwyższą stawkę. Wszyscy ostrzyli sobie zęby na pojedynek Dawid Kostempski - Janina Zięba z PiS. Skład pierwszej tury był jednak zupełnie inny. Obok broniącego stanowiska Kostempskiego stawkę uzupełniła, m.in. Sonia Kwaśny z Ruchu Ślązaków. To było ciekawe posunięcie. Ruch Ślązaków kojarzył się dotychczas przede wszystkim z Rafałem Świerkiem, który najlepsze lata w lokalnej polityce ma już chyba za sobą. Sonia Kwaśny jest bardzo atrakcyjną kobietą. Chyba nie było świętochłowiczanina, który podczas kampanii nie zatrzymał się przed jej plakatami. Kandydatka Ruchu Ślązaków uzyskała dobry wynik, ale do drugiej tury nie przeszła. W dogrywce z Dawidem Kostempskim zmierzy się Daniel Beger i to jest największa sensacja. Lider Przyjaznych Świętochłowic jest postacią szerzej nie znaną w mieście.

Jak można przeczytać w jego materiałach wyborczych pochodzi z Pomorza, kilka lat przepracował w Anglii, a do naszego miasta przyjechał stosunkowo niedawno.

W 2015 roku uruchomił stronę internetową Przyjazne Świętochłowice, gdzie krytykuje poczynania obecnych władz. W Internecie można znaleźć informację, że Daniel Beger próbował już sił w samorządzie. W 2002 roku startował do Rady Miasta Szczecin z ugrupowania Pogoń Walcząca. Zdobył 13 głosów i radnym nie został. W wywiadzie w Radio Piekary sam kandydat przyznał, że nie ma większego doświadczenia w samorządzie. Na pytanie redaktora Marcina Zasady, czy znalazł wałbrzyski złoty pociąg, aby spełnić swoje obietnice wyborcze, Beger odparł, że kluczem do sukcesu są, m.in. przesunięcia w budżecie miasta.

Ze względu na układ w Radzie Miejskiej, sytuacja przed wyborczą dogrywką wygląda arcyciekawie.

Jeżeli wygra Kostempski, współpraca między tymi organami władzy samorządowej pójdzie gładko. Zwycięstwo Begera oznaczać będzie pięcioletnią próbę sił między prezydentem a Radą. Na Śląsku jest kilka skonfliktowanych samorządów. Najbardziej jaskrawym przykładem jest Jastrzębie-Zdrój, gdzie realizacja najmniejszego drobiazgu nie obejdzie się bez ostrego starcia między prezydentem a Radą Miasta.

Świętochłowiczanom nie trzeba podpowiadać, jakiego mają dokonać wyboru, bo sami wiedzą, co jest dla nich najlepsze. Najważniejsze, aby 4 listopada poszli do urn i nie przespali wyborów, bo to naprawdę będzie bardzo ważny dzień w dziejach miasta.