Na Skałce znowu zaryczą silniki? Prezydent Beger: Wszystko na to wskazuje!

Ponieważ „z pustego i Salomon nie naleje” czasem wielkie inwestycyjne plany muszą być odroczone. Kiedy przychodzi na nie czas, trzeba je wdrażać w życie racjonalnie, przy odpowiedniej infrastrukturze i z zasobnym portfelem. Jedna z takich inwestycji od lat jest przez mieszkańców wręcz wytęskniona. To przywrócenie do życia toru żużlowego, na którym mogłyby odbywać się najpierw choć treningi, a docelowo także zawody.

Tor żużlowy na stadionie na skałce

Chcąc zmodernizować, a właściwie odbudować stadion im. Pawła Waloszka miasto musi pozyskać środki zewnętrzne lub wygenerować własne, co przyznajmy - jest mało realne. Jak wiemy, Świętochłowice po niezbyt udanych dwóch poprzednich kadencjach samorządu znalazły się na krawędzi. Na wierzch szybko wyszły długi i niezapłacone zobowiązania.

Nie należy zapominać o sporze z wykonawcą przebudowy wybranym w 2018 roku, w związku z odstąpieniem od umowy. Przypomnijmy, że ta umowa została podpisana kilka dni przed wyborami, a już wtedy było już wiadomo, że nie ma na nią środków. Chwilę później okazało się, że mrzonką były również obietnice byłych włodarzy o sfinansowanie inwestycji z Ministerstwa Sportu. Ten resort jednoznacznie wykluczył na piśmie taką możliwość.

Nadzieje na powrót żużla do Świętochłowic z czasem malały, ale mimo tego w naszym mieście pamięć o czarnym sporcie nie gaśnie.

Czy żużel w Świętochłowicach na dobre zapadł się pod ziemię?

Żużlowa tradycja Świętochłowic sięga lat 1934-1935. Zainteresowanie żużlem wzrastało nieustannie, a dokonania Pawła Waloszka, Jana Muchy, Jerzego Kochmana, Krzysztofa Zarzeckiego i innych śląskich żużlowców trwają wciąż w pamięci kibiców. Biorąc pod uwagę czas obecny, w mieście pozostały na razie wspomnienia o czarnym sporcie.

Kibice niejednokrotnie wsadzali kij mrowisko i przy każdej okazji walczyli o reaktywację żużla w Świętochłowicach. Temat ten pojawiał się także jako jedna z obietnic wyborczych kolejnych prezydentów. I choć organizowano różne wydarzenia, memoriały, to jednak wciąż pasjonaci żużla czuli niedosyt, bo chcieli powrotu tego sportu do miasta na stałe.

Jakie miasto ma szanse na ten powrót?

Pierwszym poważnym krokiem ku rewitalizacji stadionu jest trwająca już modernizacja budynku OSiR. Prezydent Daniel Beger, prezentując plany inwestycyjne do roku 2028, wymienił m.in. właśnie remont dawnego budynku OSiR-u i projekt budowy hali sportowej.

Czy możemy jednak liczyć na coś więcej? Okazuje się, że wśród złożonych wniosków do budżetu obywatelskiego znalazł się taki, który zakłada sfinansowanie najpotrzebniejszych prac na torze żużlowym na Skałce. Czy to daje nadzieję, że żużel wróci na legendarny stadion im. Pawła Waloszka?

Chciałbym, aby to było przesądzone, ale wiele rzeczy jest niezależnych od nas. Zobaczymy, jak będzie się rozwijała inwestycja termomodernizacji budynku klubowego, która wkroczyła teraz w najważniejszą fazę. Jeśli wykonawca dotrzyma terminu, a sympatycy klubu również "wejdą" na odpowiedni poziom w ramach Budżetu Obywatelskiego, to wszystko wskazuje na to, że w drugiej połowie przyszłego roku znów poczujemy ten charakterystyczny olej na Skałce – możemy przeczytać w wypowiedzi prezydenta Świętochłowic dla portalu WP Sportowe Fakty.

Poprzeczka jest postawiona wysoko, wracając do początku artykułu – inwestycje trzeba robić z głową, przy wsparciu odpowiednich osób i posiadaniu zasobów finansowych. W naszym mieście są kibice, którzy nieustannie walczą o miejsce dla żużla w Świętochłowicach. Działają bardzo często społecznie, aby sport żużlowy powrócił w pełnym wydaniu na stadion. Budżet obywatelski jest jedną z możliwości pozyskania niezbędnych środków. Warto ten pierwszy krok wykorzystać.

Dołożę wszelkich starań, aby żużel do Świętochłowic wrócił, ale musi to być robione z głową. To musi być wszystko przemyślane, bez rzucania się na głęboką wodę. Krok po kroku realizujemy ten cel, jakim jest powrót żużla (…) Również chciałbym, aby ten żużel tutaj wrócił, natomiast bardzo wiele czynników się na to składa - musi być infrastruktura, a także budżet. Miasto wyszło z finansowej zapaści i teraz możemy planować, jak kolejne kroki realizować – podkreśla w wywiadzie prezydent Daniel Beger.

Widzimy pojawiające się światełko w tunelu. Wspólna praca kibiców i samorządu może przynieść efekty, na które czeka wielu świętochłowiczan. Jedno jest pewne, miasto wychodzące z problemów finansowych, powoli staje na nogi, jeśli wszystko ułoży się pomyślnie, kibice i zawodnicy znów będą mogli zgromadzić się na stadionie przy ryku silników.