Najsłynniejszą akcją była „Wigilia 1944”

Chęć niesienia pomocy tkwi w każdym człowieku, ale nie każdy ma okazję jej udzielania, tym bardziej, jeśli warunki są niesprzyjające, jak np. w czasie wojny. Jednak nawet w tak trudnym okresie II wojny światowej były osoby, które nie wahały się i organizowały pomoc. Jedną z nich był Ernest Paweł Plucik.

Ernest Plucik

Wywodził się Plucik ze Świętochłowic, gdzie urodził się 3 stycznia 1912 roku. Jego ojciec zginął w czasie I wojny światowej. Ernest miał liczne rodzeństwo, biedny dom, gdzie surową ręką rządził ojczym, ale chłopiec miał też romantyczne nastawienie do świata. Działał w POW i w Związku Młodej Polski. Może to romantyczne nastawienie spowodowało, że jako 18-latek zgłosił się ochotniczo do wojska. Służył w 5. Pułku Artylerii Ciężkiej w Krakowie, tam też ukończył dwuletnią szkołę podoficerską.

Ernest Plucik walczył w kampanii wrześniowej, a później trafił do obozu

Mobilizacja 30 sierpnia 1939 roku skierowała Plucika, jako plutonowego, do znanej mu krakowskiej jednostki, z nią też brał udział w kampanii wrześniowej. W Tomaszowie Mazowieckim dostał się do niewoli niemieckiej, z której uciekł i wrócił do Świętochłowic. Tu jednak został ponownie aresztowany razem z 32 mieszkańcami miasta – aktywnymi na rzecz polskości. Wtedy zaczęła się gehenna obozowa.

Najpierw trafił do obozu koncentracyjnego w Skrochowicach koło Opawy, potem było Sachsenhausen (nr obozowy 5563), gdzie przebywał 92 dni, a 4 marca 1940 roku do Dachau (nr 36 151). Tu był do 7 stycznia 1943 roku, czyli 1040 dni. W tym obozie spotkał znanego potem aktora Tadeusza Fijewskiego i pisarza Gustawa Morcinka. Dodajmy, że zwolniono go na skutek wielokrotnych interwencji matki (Marthy), która twierdziła, że nie miała wpływu na wychowanie i poglądy syna, gdyż jego prawdziwy ojciec zginął w armii niemieckiej na froncie I wojny światowej.

Akcja „Wigilia”, czyli pomoc żywnościowa dla potrzebujących

Po powrocie do rodzinnego miasta został członkiem Tajnej Organizacji Wojskowej, a potem Armii Krajowej. Współpracował m.in. z Edwardem Brzozowskim, Janem Klerem, Kazimierzem Sitkiem. W czasie jednej z akcji skradli z banku maszynę do pisania, która potem służyła do powielania ulotek. W AK, w roku 1944, przeprowadzili najbardziej wspominaną akcję „Wigilia”, która polegała na „przedświątecznym podziale uprzednio zdobytych racji żywnościowych. Pomoc tę otrzymały rodziny, których żywiciele przebywali w obozach, więzieniach lub na przymusowych pracach na terenie Rzeszy” wspominała po latach Sybilla – wnuczka Plucika.

Żywność przeniesiono z mieszkania narzeczonej Plucika Laury Mzykówny do sklepu Sitków przy ul. Dworcowej 12, gdzie ją skrupulatnie ważono i wkładano do przygotowanych torebek, a później roznoszono według wcześniej ustalonej listy do rodzin potrzebujących pomocy. Większość rodzin nigdy nie dowiedziało się, kto im takiego wsparcia udzielił. Plucik dalej konspirował. „We wrześniu 1944 roku świętochłowicka organizacja połączyła się z częstochowską grupą konspiracyjną, przyjmując także jej nazwę Narodowy Związek Wojskowy”.

Po wojnie Plucik znów został aresztowany

Po wycofaniu się Niemców i rozwiązaniu AK Ernest Plucik wstąpił do miejscowego UB w celu infiltracji „bezpieki” od środka. Jednak już 27 kwietnia 1945 roku został aresztowany i na mocy wyroku wrocławskiego Sądu Okręgowego skazany na 10 lat więzienia, utratę praw publicznych i honorowych na 5 lat. 28 listopada 1945 roku uciekł z więzienia w Katowicach, gdyż dowiedział się, że jego żona Laura urodziła mu córkę. Ucieczka polegała na przerzuceniu liny z dachu za więzienny mur. Wnuczka pisała: „ucieczka spowodowała panikę wśród przechodniów, gdyż w tamtych czasach nikt nie chciał być świadkiem takiego zdarzenia. Władze więzienne doszły do wniosku, że należy dobudować jeszcze jedną wieżycę strażniczą z tej strony więzienia.”

Plucik był ponownie ścigany listem gończy. Jednak przez 16 miesięcy się ukrywał (najpierw u siostry w Kochłowicach, później w domu, w piecu kaflowym pozbawionym środka, do którego można się było dostać od góry, po usunięciu specjalnie przygotowanych kafli). W lutym 1947 roku ogłoszono nową amnestię, więc w marcu 1947 roku postanowił się ujawnić, ale musiał odsiedzieć pozostałą część kary. Spędził 4 lata i 5 miesięcy w więzieniu w Goleniowie.

Przez długi czas nie mógł znaleźć zatrudnienia

Do domu wrócił Plucik w lutym 1952 roku. Był traktowany przez komunistyczne władze jako reakcjonista i przez długi czas nie mógł znaleźć zatrudnienia. Wreszcie udało się i tak znalazł się w Hucie Florian, gdzie pracował do 1965 roku, a w wolnych chwilach w domu malował. Obrazy Ernesta Plucika nie były sielskie, bo przedstawiały „jego burzliwe losy oraz makabryczne sny z lat przebytych w obozach i więzieniu.” Wyrok na niego zatarto w 1974 roku, a zmarł w wieku 75 lat w Świętochłowicach 4 stycznia 1987 roku. Ukochana żona Plucika Laura zmarła 27 maja 2006 roku.

Co zaś do pomocy wigilijnej w czasach współczesnych, to warto wymienić kultywowaną w parafii św. Józefa na Zgodzie akcję „Dzieciątko u sąsiada”. Polega ona na anonimowym przekazywaniu świątecznych paczek potrzebującym, wskazanym przez parafian. Darczyńcy są nieznani, a obdarowanych zna tylko ten, co ich podał, no i osoba rozwożąca paczki…

(map)