Szpital tymczasowy w MCK jak centrum ratowania świata. Dosłownie pęka w szwach

Mck

Szpital tymczasowy w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach jest pierwszą i największą tego typu placówką w woj. śląskim. Miał go odciążyć szpital tymczasowy na lotnisku w Pyrzowicach, ale tak się nie stało. Ratownik pracujący w zbudowanej w miejscu, gdzie zwykle odbywają się targi i wystawy, placówce w Katowicach relacjonuje: MCK jest jak centrum ratowania świata. Przyjmujemy nawet 50 pacjentów dziennie. Szpital pęka w szwach.

Województwo śląskie jest na szczycie tabeli zachorowań na COVID-19 w Polsce. 6 kwietnia 2021 r., Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 8 245 nowych i potwierdzonych przypadków zakażenia koronawirusem. 1228 z nich wykryto w naszym regionie.

Mimo że kolejne zwykłe szpitale w województwie uruchamiają kolejne łóżka, albo nawet całe oddziały covidowe, głównym punktem walki z epidemią jest szpital tymczasowy w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach. W szpitalu przebywa obecnie 320 pacjentów. Choć łóżek może być tu teoretycznie nawet 500, już teraz szpital jest tak obciążony, że powoli nie może przyjmować nowych pacjentów.

MCK to centrum ratowania świata

- Karetki przyjeżdżają do nas, choć w systemie wykazujemy 0 miejsc. I proszą, bo tylko my możemy przyjąć. Jeżdżą po całym województwie do wyczerpania tlenu. U nas proszą o butle na wymianę, bo mają pusto. MCK to centrum ratowania świata - zauważa z przekąsem jeden z ratowników pracujących w szpitalu tymczasowym w Katowicach

Przed tą placówką ustawiają się rzędem karetki z pacjentami oczekującymi na przyjęcie. - Ratownicy z karetek są nam wdzięczni, bo jeśli mamy miejsce dla ich pacjenta, przyjmujemy go w ciągu 10 minut. Ale kolejka nie maleje, bo ciągle dojeżdżają nowe. Ostatnio była o północy karetka, która od godz. 12 w południe szukała miejsca dla pacjenta w całym województwie. Przyjęliśmy go - opowiada ratownik.

Szpital tymczasowy w Katowicach. Student medycyny: Starsi pacjenci płaczą z samotności

- W niedzielę wielkanocną mieliśmy ponad 30 przyjęć. Ościenne województwa nie przyjmują pacjentów ze Śląska. Powiększamy OIT, łóżka przygotowane do sektora P. O godz. 16 było 140 karetek na wizytach covidowych. Wzięliśmy wszystkich, do wyczerpania sprzętu. Dostajemy przerzuty trudnych przypadków z innych szpitali - mówi.

50 przyjęć w ciągu jednego dnia w szpitalu tymczasowym w MCK w Katowicach

W poniedziałek wielkanocny do szpitala tymczasowego przyjęto prawie 50 pacjentów. - Przyjmujemy coraz młodszych ludzi. Ostatnio ludzi 28 i 31-letnich - opowiada pracownik szpitala.

W szpitalu tymczasowym w Katowicach codziennie umierają pacjenci. W niedzielę wielkanocną tylko za dnia zmarło 7 pacjentów. - Zaczyna się etap umieralności - ocenia ratownik. - Pacjenci zgłaszają się po 7-8 dniach objawów. Zwykle jest za późno. Najmłodszy pacjent, który zmarł w naszym szpitalu miał nieco ponad 30 lat - ujawnia ratownik.

Personel szpitala tymczasowego jest na skraju wyczerpania

- Ratownicy, pielęgniarki i lekarze są na skraju wyczerpania - przyznaje pracujący w MCK ratownik. - Kiedy przyjęliśmy 19 pacjentów w 4 godziny, to nas prosili, żeby już nie przyjmować, bo nie są w stanie zadbać o pacjentów. Ciągle brakuje wykwalifikowanego personelu, zwłaszcza doświadczonych pielęgniarek. Sporo jest wolontariuszy, jednak sytuacja ich psychicznie przerasta po kilku dniach pracy - dodaje.

- Normalnie pracuje się po 3 godziny na strefie, 3 odpoczynku i znowu 3 godziny pracy. Ale jest tyle pracy, że pielęgniarki, ratownicy i lekarze zostają na 6 godzin i więcej. My na izbie przyjęć pracujemy nawet 12 godzin bez przerwy. Cały czas w kombinezonach, maskach, rękawiczkach. Sytuacja jest nadzwyczajna, więc ten, kto ma siłę, pracuje ponad normę - opisuje ratownik.
W szpitalu tymczasowym w Katowicach pracują np. ratownicy z pogotowia, którzy kończą zmianę na karetce i przychodzą do szpitala pracować dalej. Są wśród nich nawet górale z okolic Istebnej, Koniakowa, Cieszyna. - Przyjeżdżają 100 km po służbie prosto do nas - opowiada ratownik. - Lekarzy mamy wszystkich specjalności... Dermatolog, dentysta... Czekać tylko, jak się pojawi weterynarz. Tu się uczą jak w szpitalu wojskowym - radzić sobie ze wszystkim tym, co się ma pod ręką - relacjonuje.
- Studenci medycyny są świetni. Dla nich to okazja na kontakt z pacjentem w dobie zajęć online. Ci z 5. roku pracują już jak lekarze. Bardzo brakuje salowych. O higienę dbają zarówno one, jak i ratownicy, pielęgniarki. Każdy robi wszystko, co potrafi. Zmiany pampersów, mycie odchodów to norma. Ponad połowa pacjentów tego wymaga. Po prostu front - podsumowuje pracownik szpitala tymczasowego w MCK w Katowicach.

Dramatyczna relacja pacjenta szpitala tymczasowego w MCK w Katowicach

Wstępnie szpital tymczasowy w Katowicach ma działać tylko do końca czerwca. - Jak zabraknie tego szpitala, to w lipcu będzie ciężko - mówi ratownik.

Sytuacja na Śląsku jest krytyczna pod względem zachorowań i hospitalizacji mówił 31 marca w Katowicach minister zdrowia Adam Niedzielski. Zapowiedział, że do końca ubiegłego tygodnia 150/170 pacjentów z regionu będzie relokowanych do innych województw.

Szpital tymczasowy w Pyrzowicach. Pielęgniarki i wolontariusze poszukiwani

Tymczasem niedawno, w nocy z 29 na 30 marca, został uruchomiony szpital tymczasowy na lotnisku w Pyrzowicach. Szpital ma jednak kłopoty z tlenem i nie pracuje na 100 proc. swoich możliwości.

Fot. Śląski Urząd Wojewódzki