Tą tragedią żyły całe Świętochłowice i cały Śląsk. Przedłużono areszt dla kierowcy, który przejechał 19-latkę

Od tej tragedii minęło już ponad 3 miesiące, a jednak wielu mieszkańców Świętochłowic ma ciągle przed oczami nagłówki gazet i ogrom informacji w internecie. Pod kołami autobusu zginęła młoda mieszkanka Lipin, która miała przed sobą całe życie, mama dwójki małych dzieci. Ciągle trwają czynności i ustalenia śledczych i prokuratury, dlatego o kolejne 3 miesiące przedłużono areszt kierowcy, który dopuścił się tego czynu.

Kierowca który przejechał 19latkę

Sąd na wniosek prokuratury o kolejne trzy miesiące przedłużył areszt dla kierowcy autobusu Łukasza T., który 31 lipca 2021 r. w Katowicach na ul. Mickiewicza przejechał autobusem dziewiętnastoletnią świętochłowiczankę.

Do tej tragedii doszło nad ranem, na chodniku znajdującym się tuż przy przystanku autobusowym wywiązała się bójka pomiędzy grupą osób, która wracała z jednej z dyskotek.

Z nagrań zamieszczonych w sieci wynika, że awanturująca się grupa weszła na jezdnię, a po chwili nadjechał autobus. Kierowca zatrzymał się i zatrąbił, po chwili ruszył delikatnie, a następnie mocno dodał gazu.

Spod kół udało się uciec wszystkim, poza dziewiętnastoletnią mieszkanką Lipin. Nie przeżyła - zginęła na miejscu i osierociła dwoje dzieci. Badania potwierdziły, że w chwili wypadku kierowca był pod wpływem silnych środków antydepresyjnych i leków przeciwbólowych.

Katowice. Przedłużono areszt wobec kierowcy autobusu

Kierowca autobusu Łukasz T. po całym zdarzeniu został zatrzymany i usłyszał zarzut zabójstwa. Na wniosek Prokuratury Okręgowej w Katowicach trafił na trzy miesiące do aresztu. Termin upływał wraz z końcem października.

- Decyzja o przedłużeniu tymczasowego aresztowania Łukasza T. zapadła pod koniec października - informuje prok. Marta Zawada-Dybek. - W ocenie prokuratury występuje nadzwyczajna przesłanka, którą jest możliwość wysokiej kary, aby zatrzymany pozostał w areszcie do zakończenia czynności dowodowych, które nadal trwają - dodaje.

Śledczy czekają na brakujące opinie, które są konieczne, aby zamknąć postępowanie.

Kierowca autobusu był pod wpływem silnych środków antydepresyjnych

Przypomnijmy, że T. po wypadku pojechał wprost do zajezdni.

- Z zeznań wnika, że kierowca bał się tłumu, który znalazł się przed autobusem. Wydawało mu się, że agresywne osoby atakują pojazd i chcą wedrzeć się do środka - mówiła wówczas prok. Monika Łata.

Mężczyzna zaprzeczył, aby leczył się psychiatrycznie, natomiast badania toksykologiczne potwierdziły w jego organizmie obecność silnych środków antydepresyjnych oraz leków przeciwbólowych.

Kierowca w PKM Katowice pracował w sumie przez siedem lat. Według prok. Moniki Łaty był karany za przewinienia drogowe ośmiokrotnie. Ustaliliśmy, że w ostatnim roku przed wypadkiem za kierownicą autobusu miał jedną stłuczkę, ale nie z własnej winy.

Dyrekcja PKM Katowice potwierdziła, że T. przeszedł wszystkie wymagane badania, jednak prawo nie pozwala na co dzień kontrolować kierowców np. pod kątem substancji, jakie przyjmują.