Trzy lata temu Daniel Beger wygrał wybory na prezydenta Świętochłowic. Co się zmieniło?

W ostatnim czasie sporo nerwowości w działaniach samorządu, wzmaga się także krytyka. Ostatni raz podobna skala politycznych napięć miała miejsce podczas kampanii wyborczej, której finał w postaci drugiej tury wyborów prezydenckich miał miejsce 4 listopada 2018 roku, a więc równo 3 lata temu.

D Bb

Przypomnijmy, że Świętochłowice 2018 roku były miastem ostrego sporu politycznego. W mieście rządziła jeszcze Platforma Obywatelska, w kraju pełnię władzy posiadało już Prawo i Sprawiedliwość. To jednak nie pomiędzy przedstawicielami największych partii rozegrała się tu wyborcza rywalizacja. W mieście doszło bowiem do kuriozalnej sytuacji, w której PiS nie uzbierał wystarczającego poparcia na listach, przez co finalnie nie mogła wziąć udziału w wyborach na prezydenta kandydatka tej partii.

Nastał czas społeczników?

Mniej więcej 3 lata wcześniej, w Świętochłowicach zawiązało się stowarzyszenie „Przyjazne Świętochłowice”, z Danielem Begerem jako jego liderem. Wspomagana później przez Ruch Ślązaków organizacja Daniela Begera, w ostrej i intensywnej kampanii wyborczej skutecznie przeciwstawiała się dominującym dotąd siłom politycznym w mieście, czego pierwszym efektem był wybór przedstawicieli „Przyjaznych” do Rady Miejskiej. Większym jednak sukcesem okazał się wynik wyborczy samego Daniela Begera, który z 31% głosów wszedł do drugiej tury wyborów. Niewiele mniej, bo 27% uzyskała zresztą kandydatka Ruchu Ślązaków, Sonia Kwaśny.

Finalnie, po zażartej rywalizacji prezydentem po raz pierwszy w historii został Daniel Beger. W swoim programie wyborczym obiecywał m.in. odpartyjnienie samorządu, wyrównywanie szans dla mieszkańców Świętochłowic, oraz szeroko pojętą ideę przyjaznego miasta.

Koalicja nie wytrzymała nawet pół roku

Wkrótce po wyborach oficjalnie ruszyła samorządowa współpraca Przyjaznych Świętochłowic i Ruchu Ślązaków. Na mocy umowy koalicyjnej stanowisko pierwszego wiceprezydenta objęła Sonia Kwaśny, drugim został wybrany przez Daniela Begera Sławomir Pośpiech. Koalicyjne zgrzyty rozpoczęły się jednak dość szybko, głównie dotycząc rozbieżności w obsadzie kluczowych stanowisk w mieście, a także wzajemnych relacji politycznych. Brak poparcia Soni Kwaśny i Ruchu Ślązaków dla przygotowanego przez prezydenta programu naprawczego zadecydował, że pod koniec kwietnia 2019 roku była wiceprezydent została odwołana ze stanowiska, a Ruch Ślązaków w Radzie Miejskiej przeszedł do opozycji.

Sukcesy na wykresach, porażki w relacjach?

Pierwsza połowa kadencji skupiła się głównie na finansowych aspektach działalności miasta. Z grubsza można powiedzieć, że dzięki cięciom i oszczędnościom udało się naprawić część powstałych we wcześniejszych latach błędów. Zmalało zadłużenie, poprawiły się wskaźniki, przychylniejszym okiem zaczęła patrzeć na Świętochłowice Regionalna Izba Obrachunkowa oraz strona rządowa, dzięki czemu do miasta w końcu zaczęły płynąć środki na inwestycje. Niektórzy uważają, że nie bez znaczenia jest obecność Adama Trzebinczyka, powołanego jesienią 2019 r. na stanowisko wiceprezydenta, który w samorządzie Świętochłowic reprezentuje rządzący w kraju PiS.

Paradoksalnie, wyniki i sukcesy nie spowodowały poprawy relacji w samorządzie. Od zerwania koalicji z Ruchem Ślązaków prezydentowi nie udało się przeciągnąć na swoją stronę żadnego z radnych. W Radzie Miejskiej Świętochłowic trwa ciągle układ sił opierający się na jednym głosie przewagi, o którego kruchości świadczą coraz częściej zdarzające się głosowania, w których nawet tzw. „radni prezydenccy” głosują przeciw lub wstrzymują się od głosu. Ostatnio w mediach społecznościowych pojawiły się nawet informacje, że Daniel Beger już utracił większość w Radzie Miejskiej, co rzekomo mają pokazać kolejne sesje. Coraz więcej głosów ze strony radnych, mówiących o tym, że prezydent nie traktuje ich poważnie, nie informuje szczegółowo o zamierzeniach, a w niektórych przypadkach wręcz ukrywa przed nimi istotne informacje. Tak było chociażby podczas ostatniej, nadzwyczajnej sesji Rady Miejskiej.

Podobną sytuację niektórzy widzą w obozie stowarzyszenia „Przyjazne Świętochłowice”, z którego ramienia prezydent wygrał wybory. Porównując zasoby, które pchały tę organizację do przodu w trakcie kampanii wyborczej do stanu na dziś, trudno nie mieć wrażenia, że formacja ta mocno się zdeaktywowała. Spora część osób zaangażowanych w 2018 roku w pracę na rzecz prezydentury Daniela Begera nie bierze już udziału w polityce, a niektórzy są już nawet po przeciwnej stronie.

Świętochłowice zasługują na więcej, a mieszkańcy są najważniejsi

Kompilacja wyborczych sloganów Przyjaznych Świętochłowic i Ruchu Ślązaków nie traci na czasie, wzmacniając swój przekaz. Świętochłowiczanie chcą solidnego samorządu, który z jednej strony spełnia swe deklaracje i obietnice, z drugiej zaś oparty jest na stabilnych i uczciwych relacjach, zarówno w sektorze polityki wewnętrznej, jak i na zewnątrz. Dziś obserwując różne polityczne kanały w internecie trudno nawet o pozorny spokój. Jest nerwowo i mało przyjemnie, choć jeszcze kilka miesięcy temu nic na to nie wskazywało. Coraz mniej prezydenta i samych Świętochłowic w regionie. Wyraźnie czuć, że coś, gdzieś się „popsuło”. Z jednej strony narasta krytyka i coraz więcej negatywnych opinii, z drugiej zaś generowana jest oficjalna komunikacja sukcesu. Ocenią to wszystko, jak zawsze - mieszkańcy.