U mnie nie ma zwycięzców ani przegranych

Rozmowa z Małgorzatą Bohosiewicz-Suchoń, mediatorem wpisanym na listę mediatorów stałych prowadzoną przez Prezesa Sądu Okręgowego w Gliwicach.

F5ddf7bd97d01d87f4a7985398aea709 XL

- Obecna reforma sądownictwa chyba sprzyja mediatorom?

- Zdecydowanie tak. Założeniem reformy jest, m.in. odciążenie sądów od spraw, które można załatwić na drodze pozasądowej. Okazuje się, że wprowadzona kilka lat temu do wymiaru sprawiedliwości instytucja mediacji i funkcja mediatora dziś zaczyna odgrywać coraz istotniejszą rolę. Mediacja jest bardzo często najlepszą, najtańszą i najszybszą drogą do ominięcia tych kłopotów. Myślę, że wciąż niewiele ludzi o tym wie.

- Jakie sporne sprawy można załatwić poza sądem, na drodze mediacji?

- Można powiedzieć, że mediatora potrzebujemy wszędzie tam, gdzie sami nie radzimy sobie z konfliktem. Do naszej kancelarii wpływają sprawy cywilne, rodzinne, gospodarcze, pracownicze, spadkowe itd... no i sąsiedzkie. Te czasem są najtrudniejsze, bo w grę wchodzą nie tylko przepisy prawne, ale i duże emocje ludzi skłóconych, czasem nawet, przez wiele lat.

- Wiele osób woli jednak iść w zaparte i szuka sprawiedliwości w sądzie.

- Poczucie sprawiedliwości bywa subiektywne. W sądzie przeważnie jedna strona wygrywa, a druga przegrywa. Mediacja - używając sportowej terminologii - pozwala na osiągnięcie remisu,

- Remis często nie zawsze zadowala.

- Ale remis jest zawsze lepszy od porażki. Mediacja pozwala uniknąć rozczarowań. Jest kompromisem, który zadowala obie strony. W mojej kancelarii żadna ze stron nie przegrywa, w dodatku jeśli mediacja się nie powiedzie i trzeba jednak będzie pójść po rozstrzygnięcie do sądu, to z próby godzenia nie pozostaną żadne ślady. A w sądzie zawsze są protokoły, które na stałe zostają w aktach. No i trzeba wnieść opłaty, które naturalnie mają powstrzymać przed zalewem sądów drobnymi konfliktami. U mediatora natomiast robimy wszystko, żeby jak najszybciej i najprościej osiągnąć porozumienie, które byłoby wygodne i satysfakcjonujące dla każdej ze stron.

- Nad czym Pani teraz pracuje? Kto przychodzi do mediatora?
- Mediatorów obowiązuje tajemnica zawodowa. O sprawach, którymi się zajmuję wiem tylko ja i zainteresowane strony oraz sąd, jeżeli mediacje są prowadzone na jego polecenie. Teraz od kilku tygodni najwięcej osób przychodzi do mnie w sprawach alimentacyjnych prosząc o rozmowę i sporządzenie ugody alimentacyjnej w drodze mediacji. To jest związane z programem 500 plus i nowymi rozwiązaniami, które wymagają od rodzica samotnie wychowującego dziecko/dzieci wykazania, jaka jest ich sytuacja życiowa, materialna czy pobierają alimenty, a jeśli tak to w jakiej wysokości.

- Moi znajomi szybko się rozwiedli, ale spór o majątek toczyli przed sądem przez pięć lat. Kiedy zapadł wyrok nikt nie był zadowolony z wyjątkiem adwokatów obu stron, którzy słono liczyli sobie za usługi. Mediacje też są takie drogie?

- Opłaty za mediacje uregulowane są w ustawie i transparentnie prezentowane zarówno na stronie internetowej każdej kancelarii, jak i ustalane podczas pierwszej, informacyjnej rozmowy. Jedno jest pewne, że mediator pozwala uniknąć zarówno stresów, jak i nadmiernych wydatków, związanych z honorariami adwokackimi oraz kosztami procesowymi. Przykład z podziałem majątku jest bardzo trafny, bo właśnie takich spraw trafia do mediacji bardzo wiele. Zamiast więc wydawać pieniądze na wieloletnie rozprawy sądowe, warto najpierw spróbować mediacji. Będzie szybciej, taniej i co najważniejsze - z zachowaniem zasady poszanowania interesów obu stron.

- Jak trafić do mediatora?

- Adresy mediatorów i ich numery telefonów znajdują się na stronach internetowych Sądów Okręgowych. Warto też zapytać o najbliższą kancelarię mediacyjną w sekretariatach sądowych wydziałów, które rozpatrują sprawy rodzinne, gospodarcze albo cywilne. Nie jest ich tak dużo jak kancelarii adwokackich, ale zapewniam, że nie jest do nas trudno trafić. Na pewno w każdym mieście, gdzie znajduje się Sąd Okręgowy pracuje co najmniej jeden mediator i chcąc rozwiązać swój konflikt warto go nie pominąć.

Rozmawiała: Beata Leśniewska