Familoki i kamienice w Świętochłowicach. Ciągle mylimy te pojęcia!

Jakże często spotykamy się w mediach z wymiennym stosowaniem nazw familok i kamienica. Można powiedzieć, iż to nic wielkiego, przecież jedno i drugie oznacza dom. Niby tak, lecz istnieją między tymi domami wielkie różnice. Pisze o nich dla NGS24.pl Marian Piegza.

Familoki

Co to jest familok?

Otóż familok wywodzi nazwę z niemieckiego Familien-Block, czyli „rodzinny blok”. Jest to budynek wielorodzinny, przeznaczony dla pracowników przemysłu ciężkiego i ich rodzin oraz średniego personelu urzędniczego. Familoki wchodziły w skład osiedli robotniczych i w klasycznej postaci były budowane na przełomie XIX i XX wieku w miejscowościach, gdzie powstawały odpowiednio duże zakłady przemysłowe.

Były budowane z cegły niepowlekanej tynkiem (stąd ich charakterystyczna barwa – ciemnoczerwona, czasami wręcz brunatna), miały dwie lub trzy kondygnacje z często zamieszkanym poddaszem. W większości budynki te posiadają dwuspadowe dachy o małym nachyleniu. W roku 1904 zaczęła obowiązywać tzw. Ustawa Osiedleńcza i Budowlana Osiedleńcza, regulująca przepisy związane z budownictwem patronackim, która nakładała na pracodawców obowiązek zadbania o mieszkania dla pracowników. Wówczas zaczęto budować większe, bardziej przemyślane osiedla. Zrozumiano bowiem rzecz oczywistą: wznoszenie familoków stabilizowało robotnicze załogi, co było korzystne dla sprawnego zarządzania zakładami.

Familok nie znaczy jedno

Familok familokowi nie był równy. Na pewno te z pierwszego okresu ich budowy cechował znacznie niższy standard. W początkowym okresie familoki, zazwyczaj sadowione blisko zakładu pracy, pozbawione były kanalizacji. Wspólny wodociąg w postaci zlewu z kranem, czyli gwarowo ausgus i kokotek, był na półpiętrze klatki schodowej. Typowe takie lokum miało około 35 m² i składało się z kuchni i pokoju, czasami też spiżarni częściej zwanej komórką, mieszkanie posiadało oświetlenie elektryczne. Takie domy były podpiwniczone i miały strychy. Życie codzienne koncentrowało się w kuchni.

Pokój (dawniej izba) pełnił funkcje sypialni oraz pomieszczenia reprezentacyjnego. Mieszkanie było zamieszkiwane przez większą ilość osób. Familoki miały też wspólne ubikacje, czyli haźle, na podwórku (placu). Z czasem lokalizowano je dla mieszkańców jednej klatki schodowej na półpiętrze, wewnątrz budynku. Natomiast indywidualne komórki, pierwotnie wywodzące się z tradycyjnego wiejskiego chlewika (chlywik) i przypisane do każdego mieszkania także umieszczono na placu. Początkowo zdarzało się, że przybyli ze wsi robotnicy hodowali tam świnie, ale z czasem ograniczono te zapędy do królików.

Zdobnictwo zewnętrzne familoków było skromne, a polegało na poziomych pasach gzymsów nad kondygnacjami, nad oknami, czasem były to łuki ułożone z wystających poza lico ściany cegieł. Cechą wyróżniającą familoków były pomalowane futryny okien i zewnętrzne parapety, a czasami także inne elementy zewnętrznej elewacji na jaskrawy kolor czerwony bądź zielony.

Jeden z internautów zamieścił post: „Kolonie robotnicze przez lata stworzyły swój własny mikroświat. Często ich mieszkańcy związani byli z jednym zakładem pracy, w którym pracowało kilka pokoleń. Na placach pomiędzy familokami tętniło życie. To właśnie tam sąsiadki zatrzymywały się na klachy, a przed domami na ławeczkach siadali starzyki. W ciepłe dni na placu spędzano wspólnie wolny czas: siadano z kołoczem i bonkawą. Kobiety czasami heklowały (szydełkowały), albo sztrykowały (robiły na drutach), a mężczyźni grali w skata. Nieodłącznym elementem było muzykowanie, czasem kolonie odwiedzali lokalni muzykanci i kataryniarze. Dzieci grały w klipę (gra polegająca na podbijaniu pałką zaostrzonego patyka), kestle (klasy), duckę (gra w kulki, przesuwanie kulek w kierunku ducki, czyli dołka), w fusbal (piłka nożna) i kulanie felgi (toczenie metalowej obręczy od koła zepsutego roweru, wprowadzanego w ruch za pomocą patyka lub specjalnie wygiętego drutu) organizując wyścigi wokół familoka.” (portal Familoki).

Tanio, ale dobrze?

Zazwyczaj budowano tanio, często korzystając z udostępnionych przez państwo pruskie bezpłatnych projektów, co tłumaczy podobieństwo wielu realizacji. Architektura budynków w tak powstających osiedlach była prosta, podobnie układ przestrzenny zespołu – domy tworzyły prostą ulicówkę. Jeśli jednak „inwestor, w trosce o estetykę osiedla oraz dobre i prospołeczne rozwiązania funkcjonalne wynajmował dobrego architekta, który projektował cały zespół osiedla robotniczego dbając o jego wyraz architektoniczny i pełną realizację programu funkcjonalnego, proponowanego przez patrona-filantropa, w zgodzie z nowymi wówczas trendami europejskimi.

Do takich osiedli należą między innymi budowana już w latach 70. XIX wieku przez Alberta Borsiga kolonia w Biskupicach (Zabrze) i zaprojektowane przez Georga i Emila Zillmannów osiedle Nikiszowiec (Katowice), budowane od 1908 roku. Podobnie kompleksowo zaplanowano i zrealizowano dobrze wyposażone osiedla w katowickich dziś Murckach (to inwestycja księcia pszczyńskiego Hochberga), w Radlinie (kolonia Emma) czy w Czerwionce (Czerwionka-Leszczyny).” Po podziale Śląska budowa osiedli robotniczych w polskiej części zamiera. Ożywienie nastąpiło dopiero po 1926 roku, gdy przy Urzędzie Wojewódzkim powstało biuro budowlane, a pruskie normy budowlane z 1904 roku obowiązywały, po obu stronach granicy, po rok 1938.

Jak się w familokach żyło?

Atmosfera życia w takich budynkach była bardzo familiarna z racji faktu, że w familokach mieszkali zazwyczaj górnicy z jednej kopalni, nawiązywali oni często przyjaźnie, które utrzymywali także po pracy. „Drzwi wejściowe do kuchni z reguły były otwarte przez cały dzień, a częstym miejscem spotkań były sienie, altanki, schody przy wejściach do budynków oraz podwórka. Właśnie na podwórkach skupiało się sąsiedzkie życie towarzyskie, spotykała się młodzież i starsi, odbywały się zabawy przy akompaniamencie gitar, akordeonów, mandolin.”

Barbara Josińska , miejski konserwator zabytków w Świętochłowicach uważa, że „familoki były bardzo różne, budowane na przestrzeni kilkudziesięciu lat oraz w różnym standardzie. Np. budynki na Polaka i te w Lipinach (na południe od Chorzowskiej) były budowane mniej więcej w jednym czasie i wyraźnie zabudowa lipińska wyróżnia się pod względem architektonicznym i artystycznym. Na Polaka mamy do czynienia z zabudową typową, ceglaną, bez dekoracji, choć pod względem użytkowym zapewne bardzo na tamten czas przyzwoitą, wzniesioną głównie w pierzei ulicy. W Lipinach jest to zabudowa kwartałowa, podzielona ulicami na podobieństwo zabudowy miejskiej, czyli przemyślany i atrakcyjny zespół urbanistyczny, z ciekawym detalem architektonicznym. (…) Najstarsze i związku z tym bardziej prowizoryczne i uboższe pierwsze familoki już dawno rozebrano. Stąd trudno porównywać i określić, które są wzorcowe, bo zależy, co weźmiemy pod uwagę - standard urbanistyczny, architektoniczny (bryła, elewacja), czy rozwiązania funkcjonalne samych mieszkań i wspólnej przestrzeni. Familoki różnią się, co można zauważyć patrząc na budynki na ulicy Drzymały, na Bocznej czy na Strzelców Bytomskich.”

Czym się różni kamienica od familoka?

Z kolei kamienica to miejski budynek mieszkalny, murowany z cegły lub kamienia, przynajmniej jednopiętrowy. Kamienice były podstawą miejskiego budownictwa mieszkaniowego od średniowiecza po drugą połowę XX wieku. Kamienice miały znacznie wyższy standard od familoków. Już klatka schodowa, sień i drzwi do niej prowadzące czy też brama wiodąca na dziedziniec były zazwyczaj zdobione. Same mieszkania posiadały większą liczbę pokoi, miały łazienkę, przy kuchni spiżarkę, przedpokój, a często także służbówkę. Kamienice powstawały zazwyczaj w centrum miast, lokowano jest w sposób bardzo przemyślany, nie tak, jak np. późniejsze osiedla bloków, które powstawały wszędzie tam, gdzie dało się je umieścić.

W Świętochłowicach możemy znaleźć sporo familoków. W centrum najbardziej rozpoznawalny jest ciąg przy ulicy Wiktora Polaka, na Zgodzie w górnym odcinku ulicy Śląskiej, w Lipinach na tyłach Domu Sportu i „Groty”, w Chropaczowie np. przy ulicy Kościelnej. W tej obecnej dzielnicy Świętochłowic w latach 1922 – 1929 zbudowano 162 mieszkania (dawało to 530 izb mieszkalnych, czyli pokoje i kuchnie).

Natomiast kamienice z resztkami ich dawnej świetności mamy np. przy ulicy Katowickiej, Łagiewnickiej, Chorzowskiej czy Wojska Polskiego.

(map)