Filomaci ze Śląska

Początek okupacji na Śląsku był czasem niepewności dla jednych, a lękiem dla innych. Większość nie mogła pogodzić się z ponowną niewolą tej ziemi. Wielu szukało pociechy w polskiej literaturze romantycznej i może dlatego romantyczny sprzeciw, bunt wobec okupanta znalazł tu wielu naśladowców.

Zdjęcie ilustracyjne/NAC
Konspiracja

Od początku okupacji szczególnie młodzież manifestowała swą polskość poprzez lekceważenie zakazów posługiwania się mową polską, jak też noszenia gimnazjalnych mundurków. W Wirku, dzisiejszej dzielnicy Rudy Śląskiej, już jesienią publicznie zdarto guziki z orzełkiem z mundurów dawnych uczniów Gimnazjum i Liceum im. Jana Kasprowicza. Walka z polskością spowodowała, że z obu tamtejszych bibliotek Towarzystwa Czytelni Ludowych poszło na przemiał czy na podpałkę około 3 000 książek. Na szczęście młodzież polska ocaliła z transportu wiozącego do zniszczenia około 500 tomów. Z książek tych utworzono tajną bibliotekę.

Śląsk pod niemiecką okupacją

Po likwidacji polskich księgozbiorów bibliotecznych Niemcy wprowadzali dalsze zakazy, restrykcje, upokorzenia. Tu możemy dla przykładu przypomnieć, że pomnik powstańców śląskich w Wirku został rozebrany, a dokonali tego pod przymusem Polacy, których wcześniej aresztowano. Zniesiono też nabożeństwa polskie, a Niemcy zaczęli uczęszczać na msze w tych godzinach, w których wcześniej uczestniczyli Polacy. Jako czyn szczególnie haniebny podkreślić należy spalenie przez hitlerowców synagogi wireckiej.

Szybko odebrano również Polakom aparaty radiowe. Potem nastąpiły wpisy na Volkslistę, a zaliczenie do najniższych grup listy określającej narodowość nie dawało żadnych uprawnień, natomiast stanowiło podstawę do przymusowego wcielenia do wojska, zesłania ma przymusowe roboty. Nowa Wieś z Wirkiem zostały podzielone na 6 obwodów działania partii NSDAP, a niemieckie organizacje paramilitarne były pomocne przy aresztowaniu polskich aktywistów. Polaków osadzano i przesłuchiwano przy pomocy tortur najpierw w katowni Rollego (pod „Starą Apteką”), potem wysyłano do innych więzień lub obozów koncentracyjnych.

Młodzież polska została zmuszona do podjęcia pracy fizycznej. Wbrew pozorom praca tego typu stała się okazją do patriotycznej działalności. Chłopcy ratowali np. polskie książki i w krótkim czasie zgromadzili ponad 800 egzemplarzy, które wraz z osobistymi księgozbiorami utworzyły wspomnianą tajną bibliotekę (książki zgromadzono w mieszkaniu Zdziebkowskiego i Mercika). Ich udostępnianiem zajęli się zaufani ludzie, którzy przejęli do dalszego wypożyczania od 20 do 50 woluminów.

Akty małego sabotażu

W miarę możliwości młodzi patrioci dokonywali też aktów małego sabotażu. W czerwcu 1940 roku młodzi zapaleńcy (np. Edward Jadwiszczok z Nowej Wsi, Jerzy Zdziebkowski, Ryszard Dąbrowski i Jan Kudlek z Nowego Bytomia) postanowili także wydawać tajną gazetkę. Nazwali ją „Zorza Wolności”, a zawierała m.in. wiadomości z frontu (czerpane z nasłuchu radiowego). Nakład tego pisemka, wydawanego w miarę regularnie, bo co dwa tygodnie, wynosił najpierw 100 egzemplarzy, ale z czasem wzrastał. Gazetka powstawała systemem przebitkowym (poprzez kalki) na maszynach do pisania w mieszkaniach Jadwiszczoka i Zdziebkowskiego, którzy także zajęli się kolportażem. Trafiała też dzięki Edwardowi Brzozowskiemu do Świętochłowic.

Po pewnym czasie w celach konspiracyjnych zmieniano miejsca pisania, jak i typy maszyn (wykorzystano np. biurowy sprzęt z Huty Pokój, gdzie dostawano się dzięki dorobionym kluczom). W celu zdezorientowania okupanta zmieniono system przebitkowy na powielanie. Z własnych środków zakupiono powielacz, tusz, matryce i papier, pisano dalej na terenie huty, a powielano w piwnicach. Zmieniono też tytuł na „Orzeł Biały”, a numerację rozpoczęto od nr. 25. Od razu też zwiększono nakład do 500 egzemplarzy. Inna grupa młodzieży pracująca w Hucie Pokój nawiązała kontakt z pracującą tam i działającą tajną organizacją harcerską i wspólnie z nią podjęła akcję sabotażową na terenie tego zakładu.

Polski Klub Filomatów

Działalność „chłopców z Wirku” przybrała bardzo zorganizowany charakter. Dlatego z tej grupy w kwietniu 1941 roku uformował się dziesięcioosobowy zespół, który na wzór XIX-wiecznych wileńskich patriotów utworzył Polski Klub Filomatów, który swe pierwsze zebranie odbył 15 kwietnia. Wśród założycieli byli harcerze: Edward Jadwiszczok, Jerzy Zdziebkowki, Henryk Hadula, Henryk Heliński, Gerard Bremer, Bogdan Laudowicz, Edmund Porażewski, Marian Mercik, Tadeusz Sprung. Uchwalono wtedy statut, powołano zarząd, założono księgę protokołów i przyjęto system dziesiątkowy, czyli poszczególne grupy nie mogły liczyć więcej niż 10 osób i zdecydowano się na używanie pseudonimów. Postanowiono też zorganizować akcję wysyłania paczek z żywnością i lekarstwami do osób w obozie w Oświęcimiu.

Filomaci zadecydowali również, że prowadzona będzie akcja samokształcenia w celu kontynuowania przerwanej nauki w gimnazjum. Podzielono program nauczania pomiędzy poszczególnych członków organizacji (w zależności od uzdolnień i zainteresowań). Każdy z chłopców zobowiązał się do przygotowania na kolejne posiedzenia referatu. Dlatego charakter klubu zbliżony był do organizacji tajnego nauczania. Klub ten był formą zupełnie wyjątkową i chyba nie miał sobie podobnych. Młodzi zdecydowali także o poszerzeniu organizacji na teren Bielska i Żywca. Filomaci współpracowali z grupą „Kuda – Jaka” z Nowego Bytomia, której nazwa powstała od skrótów nazwisk (A. Kudlek, W. Dąbrowski, K. Janecki) oraz prowadzili akcję „żółwia”, co oznaczało „pracuj powoli” (dlatego malowali wizerunek żółwia np. na murach zakładów pracy). Prowadzili też akcje sabotażowe przy wielkich piecach w hucie, wrzucając do nich krzemionkę, co niweczyło cały wytop.

Ich aktywność stała się wzorem dla młodzieży polskiej z miejscowościach ościennych, m.in. Świętochłowic, bowiem żarliwość, zaangażowanie Filomatów z Wirku przejawiały się przede wszystkim w ich działalności, ale także w słowach własnej Pieśni Filomatów, której fragment brzmiał: „Jesteśmy sami polscy studenci,/ Bóg nad nami czuwa czujnie,/ Śledzą nas wrodzy agenci - / My pracujemy potrójnie”.

Aresztowanie śląskich Filomatów

Śląscy Filomaci długo nie przetrwali. W nocy z 6 na 7 października 1941 roku wszystkich członków aresztowano. Gestapo nie odnalazło na szczęście w trakcie rewizji księgi protokołów, statutu, referatów i gazetek. Wszyscy zatrzymani zostali przewiezieni do tzw. obozu śledczego w Mysłowicach. Jeden z zatrzymanych wspomina: „Po wciągnięciu nas do ewidencji więźniów i sfotografowaniu, dokonaniu odcisków palców oraz zabraniu osobistych rzeczy, popędzono nas do celi. Pomieszczenie, do którego nas zapędzono, było dużą i wysoką salą, w której mieściło się około 50 dwupiętrowych łóżek ustawionych pod ścianami. Na łóżkach były tylko cienkie sienniki, bez kocy. Sienniki były zapchlone i zawszone. Wzdłuż łóżek stały ławy, tworząc środkiem sali wolną przestrzeń. W końcu sali stał żelazny piec. (...) Racje żywnościowe przez 9-miesięczny okres naszego tam pobytu były niezmienne i składały się rano z 50 gramów kawałka suchego chleba i pół litra czarnej, gorzkiej kawy.”

Więźniowie przebywali w celach we własnych ubraniach, od czasu do czasu pozwalano na dostarczanie im świeżej bielizny. Szerzyły się choroby zakaźne, którym sprzyjał także brak możliwości umycia się. Wszyscy zatrzymani (od 50 do 90 osób) mieli bowiem 5 minut na umycie się pod zimną wodą, bez mydła, nad korytem z sześcioma kranami. Przez cały czas pobytu trwały przesłuchania prowadzone przy pomocy bicia, głównie tzw. bykowcem, ale też pięścią lub kastetem. W celach więźniom wolno było albo siedzieć na ławach w pozycji wyprostowanej z rękami ułożonymi na kolanach i milczeć lub też milcząc leżeć na brzuchu na pryczy.

Z obozu w Mysłowicach Śląscy Filomaci zostali wywiezieni do więzienia w Katowicach lub Bytomiu. Od lipca 1942 do sierpnia roku następnego odbywały się procesy. Wszyscy, mimo że byli nieletni, zostali skazani: od roku więzienia, poprzez 3 lata obostrzonego obozu karnego, po pięć lat obozu karnego (Zdziebkowski) lub pięć lat więzienia (Jadwiszczok). Zdziebkowskiemu udało się 17 I 1945 roku uciec z więzienia w Sosnowcu, inni znaleźli się później poza granicami Polski i do kraju wrócili nawet kilka lat po zakończeniu wojny.

(map)

Ernest Plucik

Może Cię zainteresować:

Najsłynniejszą akcją była „Wigilia 1944”

Autor: Redakcja NGS24

23/12/2022

Obóz Zgoda w Świętochłowicach 1

Może Cię zainteresować:

Zgoda znów miejscem niezgody. Chodzi o opis makiety obozu

Autor: Maciej Poloczek

30/11/2022