Łączą nas Świętochłowice

Rozmowa z Dawidem Kostempskim, prezydentem Świętochłowic

- Liczył Pan na zwycięstwo w pierwszej turze?
- Liczyłem, że mieszkańcy obiektywnie ocenią pozytywne zmiany, jakie zaszły w naszym mieście w ciągu ostatnich, czterech lat. Zwycięstwo w pierwszej w turze odbieram właśnie w taki sposób. Jako swój osobisty sukces, ale i zwycięstwo mieszkańców, którzy nie ulegli atmosferze kłamstw i pomówień, jaką usiłowały wywołać w Świętochłowicach środowiska związane z grupą radnych, trzymających władzę w Radzie Miejskiej, w drugiej połowie minionej kadencji. Zwyciężył rozsądek i słuszne przekonanie, że nasze miasto obrało dobry kierunek rozwoju i nie warto schodzić z tej drogi.

- Opozycja znalazła się w mniejszości. Ruch Ślązaków uzyskał bardzo słaby wynik.
- Nie odczuwam osobistej satysfakcji ze słabego wyniku opozycji. Uważam, że wyraźna przegrana w wyborach jest ceną, jaką Ruch Ślązaków zapłacił za destrukcyjny sposób uprawiania polityki. W każdym mieście potrzebna jest opozycja. To jeden z fundamentów demokracji lokalnej. Opozycja musi jednak brać odpowiedzialność za miasto. Nie boję się krytyki, potrafię obronić swoje racje i ustąpić, jeżeli ktoś podsunie lepszy pomysł. Niestety, za sprawą opozycji debata publiczna w ubiegłej kadencji zeszła do poziomu, uniemożliwiającego jakikolwiek dialog. Ale te problemy mamy już za sobą. Skupmy się na przyszłości. Najważniejsze, że w Radzie Miejskiej powstała większość, pozwalająca skoncentrować się na sprawach ważnych, dotyczących rozwoju miasta.

- Jak Pan ocenia wybór Marka Palki z Prawa i Sprawiedliwości na przewodniczącego Rady Miejskiej?
- To bardzo rozsądna i dobra decyzja radnych. Marek Palka był już kiedyś przewodniczącym i pod jego kierownictwem prace Rady Miejskiej szły sprawnie, profesjonalnie i rzeczowo. Jestem przekonany, że będzie nam się dobrze współpracowało.

- Macie różne rodowody polityczne.
- Jest wiele naszych, lokalnych problemów, które musimy rozwiązać wspólnie. Nawet, jeżeli dzielą nas poglądy na niektóre sprawy, to łączy nas sprawa najważniejsza: Świętochłowice. Przed nami długa droga tworzenia prawa lokalnego, musimy przy tym postawić na konstruktywną współpracę.

- Podczas pierwszej sesji, oprócz załatwienia spraw protokolarnych i organizacyjnych, Rada Miejska wzięła się ostro do pracy. Pierwsza uchwała dotyczyła ponownego „wstąpienia” Świętochłowic do Górnośląskiego Związku Metropolitalnego.
- Trzeba szybko zabrać się za naprawianie błędów po poprzedniej Radzie Miejskiej, zdominowanej przez Ruch Ślązaków. Chyba nikt nie miał złudzeń, że decyzja o wystąpieniu z GZM miała podłoże tylko polityczne, ponieważ jestem przewodniczącym Związku. Nigdy nie mówiłem, że jest to organizacja spełniające wszystkie oczekiwania śląskich samorządów i mieszkańców. Trzeba jednak pamiętać, że GZM działa tak, na ile pozwala prawo uchwalone przez Parlament. Póki co, GZM jest jedyną platformą współpracy i integracji między śląskimi miastami. Stanowi też oręż wspólnej polityki w zakresie promocji i pomaga w szukaniu oszczędności w ramach metropolitalnego centrum zakupów hurtowych. Zamiast niszczyć Związek, powinniśmy pracować nad jego wzmacnianiem, ponieważ w nowej perspektywie finansowej Unii Europejskiej, przeznaczono sporo środków na inwestycje, które mają ponadlokalnych charakter.

- Po wyborach samorządowych, należy spodziewać się zmian także w Górnośląskim Związku Metropolitalnym?
- Za wcześnie na takie prognozy, ponieważ rozmawiamy przed drugą turą wyborów samorządowych. Nie wiemy, kto zostanie prezydentem w kilku miastach członkowskich GZM, a ich wola współpracy i wspólnego działania jest jednym z fundamentów, na których opiera się Górnośląski Związek Metropolitalny.

Rozmawiał: Jerzy Filar