Pocztowe historie Świętochłowic. Przeczytaj, jak powstawała poczta w naszym mieście

Może jeszcze ktoś pamięta piosenkę Skaldów „Medytacje wiejskiego listonosza”? Pewien fragment mówił: „Ludzie listy piszą zwykłe polecone/ Piszą, że kochają, nie śpią, klną, całują się/ Ludzie listy piszą nawet w małej wiosce/ Listy szare, białe, kolorowe/ Kapelusz przed pocztą zdejm.”

Kurier poczty polskiej na Sokole 1000

Świętochłowicka poczta

W dobie e-maili, SMS-ów i innych środków błyskawicznego przekazu informacji – listy (jak wcześniej telegram) przechodzą do lamusa. Podobnie jest niestety z kartkami świątecznymi, widokówkami. Warto więc przypomnieć, jak to z pocztą bywało.

W swoich początkach poczta związana była z władcą i dworem. Korespondencję książąt i królów polskich przewozili posłańcy zwani komornikami. Podstawowym środkiem organizacji transportu dla posłańców były podwody, w ramach których zobowiązano miejscową ludność do dostarczania koni i wozów. Wprowadził to w Polsce Bolesław Chrobry, tworząc w ten sposób komunikację dla potrzeb państwowych.

Poczta w Polsce powstała w XVI wieku

W okresie między XV a XVIII wiekiem powstawały w Europie poczty państwowe. Za datę narodzin w Polsce poczty, jako sformalizowanej instytucji publicznej, uważa się 18 października 1558 roku, kiedy to król Zygmunt August ustanowił stałe połączenie pocztowe między Krakowem a Wenecją przez Wiedeń.

Wiek XVIII i pierwsza połowa XIX wieku to czasy dyliżansów przewożących pasażerów i ładunki pocztowe. Posłańcy przenosili listy i małe paczki (do 6 funtów) oraz niewielkie sumy pieniędzy (do 50 talarów). Przewożono listy przez konnego pocztyliona lub małym powozem zaprzężonym w jednego lub dwa konie. Przewóz na dłuższych trasach odbywał się dyliżansami.

W roku 1741 najbliższy dla Świętochłowic urząd pocztowy zlokalizowany był w Tarnowskich Górach, a podlegały mu dwa posterunki pocztowe: w Gliwicach i Bytomiu.

W roku 1772 zaczęto stawiać na traktach przejazdu poczty słupy pocztowe. Te kamienne obeliski dzieliły się na cztery rodzaje: dystansowe, milowe, półmilowe oraz ćwierćmilowe, a wyróżniała je wyryta trąbka pocztowa. Były swoistymi drogowskazami (nie tylko dla pocztylionów) pokazującymi szlak, lecz i czas do jego pokonania. Niestety na naszym obszarze żaden się nie zachował.

Potem nastał czas kolei, czyli szybszego dostarczania korespondencji. 1 kwietnia 1847 roku obniżono o połowę opłaty za przesyłki paczkowe w ruchu pomiędzy placówkami pocztowymi znajdującymi się na szlaku Górnośląskiej Kolei Żelaznej. W początkowym okresie należały do nich: Koźle, Gliwice, Gogolin, Racibórz, Ruda, Rudziniec oraz Świętochłowice. Kolej rozwijała połączenia, co spowodowało, że 1 lipca 1886 roku zlikwidowano dyliżans pocztowy z dworca Świętochłowice do Królewskiej Huty, gdyż przestał być potrzebny po wybudowaniu nowego odcinka kolei.

Tak się zaczęło w Świętochłowicach

W Świętochłowicach po otwarciu stacji kolejowej w 1845 roku powstała agentura pocztowa. Zajmujący się historią poczty Andrzej Kawka podaje: „Tutejsza ekspedycja posiadała swój stempel numerowy o nr 13802, był to jeden z 88 stosowanych ówcześnie na Górnym Śląsku. Budynek tutejszej poczty (niestety nieistniejący już) mieścił się pomiędzy obecnym starostwem, a ogrodem Martina.”

Długi jeszcze czas w Świętochłowicach korespondencję rozwożono konnym pojazdem przypominającym dyliżans. Przybycie doręczyciela na podwórka domów sygnalizowano specjalnym dzwonkiem. „Wszelką korespondencję i paczki do Świętochłowic dowoziły omnibusy pocztowe. Osobowe omnibusy pocztowe z Świętochłowic w kierunku Tarnowskich Gór przez Bytom, Królewską Hutę odjeżdżały o godz. 1.45 popołudniu i docierały na miejsce o godz. 4.45. Droga powrotna odbywała się w godzinach rannych 5.30–9.30.” Dodajmy, że paczki rozwożono w ten sposób do roku 1914.

W 1850 roku na skutek pocztowych reform w Świętochłowicach powstała ekspedycja pocztowa II klasy. Godziny urzędowania poczty były dostosowane do potrzeb mieszkańców (7.00–12.00, 12.30–16.00, 19.00–20.00), czyli nie tak, jak obecnie.

A tak zaczęło się naprawdę...

W roku 1853 świętochłowicka poczta otrzymała stację telegrafu. Pierwszymi urzędnikami pocztowymi byli tu: ekspedytor Quasneck, 1857 – listonosz Panicz (Panitz) – w roku 1857, 1868 – ekspedytor Preuss, 1871 – ekspedytor Ganther, 1878 – telegrafista Burchardt (Burghardt), 1895 – poczmistrz Gilnik oraz Schiller, Waschek, Willecke (ta ostatnia trójka to naczelnicy po rok 1922).

Natomiast w Lipinach z inicjatywą utworzenia poczty wystąpiła lipińska Spółka Akcyjna Silesia, a swoją decyzję tłumaczyła utrudnieniami w sprawnej działalności. W roku 1879 agencja w Lipinach została przemianowana na urząd pocztowy III klasy (obsługiwała także Chropaczów).

W 1875 roku w Świętochłowicach została zawieszona pierwsza skrzynka pocztowa, a pojawiła się na budynku gospody Schweitzera. Powołano również roznosiciela korespondencji, czyli listonosza. Pod koniec XIX wieku w Świętochłowicach było kilkanaście skrzynek pocztowych, które opróżniane były codziennie dwukrotnie.

Początki XX wieku

Ponieważ Świętochłowicki urząd pocztowy mieścił się w znacznej odległości od centrum (był ulokowany przy dworcu kolejowym) postanowiono otworzyć dodatkową placówkę. Dziennik Urzędowy nr 67 z 3 października 1900 roku podaje do wiadomości jej otwarcie. Według kroniki Bronnego mieścił się on w domu Pogody na Pfarrstrasse (obecnie biskupa Kubiny 5). Obydwie placówki pocztowe były Urzędami Pocztowymi III klasy.

Po wybudowaniu nowego dworca w 1912 roku urząd pocztowy przeniósł się w jego okolice. Znalazł się w narożnym budynku na styku ulic Pocztowej i Dworcowej (obecnie jest w tym miejscu pizzeria). Gmach (wybudowany w 1883 roku) nazywano (od właściciela) domem Howanietz’a.

Około roku 1928 w kolejnych budynkach montowano skrzynki na listy lub specjalne szafki z przegródkami do listów.

Czasy powojenne

Po II wojnie światowej w Lipinach (1 lutego 1945 roku) Walenty Bartas – ekspedient pocztowy (wspólnie z Hildegardą Skwarz i Alfonsem Sebestą) uruchomił tamtejszy urząd pocztowy w budynku przy ul. Szkolnej nr 21 (obecnie dr. Antoniego Bukowego 21). „W tym samym budynku na pierwszym piętrze znajdowało się mieszkanie służbowe dla naczelnika urzędu, które składało się z 5 pokoi z wygodami i kuchnią. Zarząd Pocztowy posiadał zawartą umowę najmu lokalu z Hutą Silesia, która opiewała na kwotę 350 zł tytułem opłaty czynszu mieszkania”. Dowodzi to rangi pracownika pocztowego.

Stara poczta w narożnym budynku przy ulicy Dworcowej i Pocztowej działała do czasu oddania nowego budynku. Korzystający pamiętają charakterystyczny zapach, ciemne wnętrze i kabinę telefoniczną, z ciężkim telefonem przez który słabo było słychać, za to cała sala doskonale słyszała mówiącego, a właściwie krzyczącego w tej nieszczęsnej „budce”.

Z tym gmachem związany był Antoni Michalik – działacz narodowy, który w 1922 roku znalazł zatrudnienie w Poczcie Polskiej, gdzie na różnych stanowiskach pracował aż do roku 1939 (z przerwą na służbę wojskową). W 1951 roku objął tu wreszcie stanowisko naczelnika. Jednak w 1963 roku ze względów politycznych (odmowa współpracy z Urzędem Bezpieczeństwa) został zdymisjonowany i przeniesiony na stanowisko kontrolera obwodu w chorzowskim urzędzie pocztowym, gdzie pracował aż do przejścia, w 1970 roku, na emeryturę.

Listonoszem był nawet Piechaczek

Listonoszem świętochłowickiej poczty w okresie przedwojennym był Teodor Piechaczek – harcerz, działacz narodowościowy. W książce „Świętochłowiczanie” możemy znaleźć taki fragment: „Wybuch II wojny światowej zastał Teodora Piechaczka w Świętochłowicach. Otrzymał polecenie ewakuowania Urzędu Pocztowego (…). Trzeciego września naczelnik poczty szukał ochotnika, by ten wrócił do nieczynnego już urzędu i zabrał pozostawione tam dokumenty mobilizacyjne oraz dwa pistolety. Zgłosił się Piechaczek. „Teodor opiera swój motocykl o słup w pobliżu poczty – pisze o tej akcji Brunon Widuch.

Silnik nadal pracuje – nie wyłącza go. Niemców nie widać. Niepostrzeżenie wchodzi do urzędu. Szybko odnajduje dokumenty, a pistolety wygrzebuje z grubej warstwy sadzy na dużym, wysokim piecu kaflowym, gdzie ukryte zostały przez opuszczających urząd ostatnich urzędników. Mocno ubrudzony oczyszcza ubranie i szybko opuszcza budynek. (…) Wpada na Niemca, handlarza ziemniakami – Cichego. Zostaje rozpoznany. Ten zaczyna głośno krzyczeć po niemiecku: „To jest Piechaczek! Trzymajcie go!“

Piechaczek dobiega do motocykla i szybko odjeżdża w kierunku ulicy Wolności. Ulicą tą jadą już na motocyklach bojówki hitlerowskie. Jest ogólny tumult i krzyk. Jest na szczęście też bałagan. Piechaczek wpada w kolumnę hitlerowców. Nie zatrzymuje się i jedzie razem z nimi. Opuszcza głowę, by nie być rozpoznanym. (…) Kolumna skręciła w lewo w kierunku policji, a Piechaczek dodał gazu i pojechał prosto.”

Przypomnijmy, że aktualnie świętochłowicki główny urząd pocztowy ulokowany jest także przy ulicy Pocztowej (u styku z Wyzwolenia), lecz w specjalnie wybudowanym budynku (w roku 1995) z przeznaczeniem na pocztę.

(map)