Wraca temat kontrowersyjnej dzierżawy dla dewelopera w Piaśnikach. Mieszkańcy nie ufają władzom?

Mieszkańcy Piaśnik we wrześniu kategorycznie nie zgodzili się na dzierżawę przez dewelopera fragmentu lasku znajdującego się tuż przy terenie budowy nowego bloku mieszkalnego, u zbiegu ulic Zubrzyckiego i Krasickiego. Zorganizowane przez władze miasta spotkanie w tej sprawie skończyło się brakiem ich zgody. Prezydent złożył deklarację, że fakt ten przedstawiony zostanie na piśmie deweloperowi, a następnie potwierdził, że tak się właśnie stało. Okazuje się jednak, że komunikacja urzędu z deweloperem wcale nie była taka, jakiej życzyli sobie mieszkańcy. Dlaczego?

Fotografia od mieszkanki Piaśnik. Nazwisko dw. redakcji.
Budowa w piasnikach

Sprawa potencjalnej dzierżawy fragmentu zadrzewionego terenu o powierzchni 3600 m2, znajdującego się w sąsiedztwie budowy nowego bloku mieszkalnego wzbudziła kilka tygodni temu sporo kontrowersji. O tę dzierżawę wystąpił budujący blok deweloper. Mieszkańców piaśnickich osiedli zafrapował ten fakt, szczególnie biorąc pod uwagę propozycję dewelopera, który zamierzał teren wydzierżawić zaledwie na jeden rok, a następnie oddać go gminie. Plany zakładały stworzenie w tym miejscu ogrodu edukacyjnego, domków dla ptaków, jeży i owadów.

Sprzeciw wobec dzierżawy wziął się głównie z obaw o możliwą likwidację w tym miejscu części terenu zielonego, wchodzącego w obszar tzw. Lasku Piaśnickiego. Mimo że teren nie jest w tym miejscu jakość szczególnie uporządkowany, to jednak spełnia funkcję terenu zielonego, zwłaszcza z uwagi na liczne drzewa, które tam się znajdują. Podczas spotkania, które przybrało formę konsultacji społecznych, prezydent Świętochłowic Daniel Beger zwracał zresztą uwagę, że dążenia dewelopera do dzierżawy tego fragmentu podyktowane są chęcią zapewnienia przyszłym mieszkańcom bloku lepszej estetyki, przy widoku z okien nowych mieszkań.

Czy chodziło o wycinkę?

Niektórzy z mieszkańców komentowali wprost, że zgoda na dzierżawę mogłaby otworzyć furtkę do wycinki znajdujących się tam drzew. Nie ma wprawdzie żadnej dostępnej inwentaryzacji drzewostanu na tym terenie, ale mieszkańcy sami szacują, że może tam się znajdować nawet 200 - 300 drzew, z których część to drzewa wysokie i zdrowe.

Powszechnie wiadomo, że w przypadku różnych inwestycji deweloperskich bardzo często dochodzi do wycinek drzew, które następnie obrobione, trafiają na rynek jako drewno kominkowe. Dla przykładu, z jednego drzewa o wysokości 10 m i średnicy 50 cm, uzyskuje się od 2 do 3 tzw. kubików drewna, co już przy ilości ok. 100 drzew może dać nawet 300 kubików. Zwrot z takiej wycinki to nawet kilkadziesiąt tys. zł. Oczywiście, nie należy sądzić z góry, że takie plany były zakładane w Piaśnikach, jednak mieszkańcom w takich sytuacjach zawsze zapala się tzw. "czerwona lampka".

Prezydent złożył deklarację. Ale czy została spełniona?

W trakcie spotkania z mieszkańcami, które odbyło się 23 września 2021 roku w Szkole Podstawowej nr 1, licznie zgromadzeni mieszkańcy sprzeciwili się przekazaniu tego terenu deweloperowi. Co ważne, poparli ich również obecni tam radni: Adam Jankowiak, Marcin Bawej i Artur Pawłowski. Po zakończeniu spotkania prezydent wyraził wolę uszanowania zdania mieszkańców, jednocześnie deklarując, że powiadomi dewelopera o odmowie dzierżawy terenu na piśmie. Co równie ważne, na spotkaniu nie pojawił się żaden przedstawiciel dewelopera.

Jak się jednak okazało, pismo, które zostało do dewelopera wysłane, wcale nie zawierało wyraźnej odmowy dzierżawy, lecz informowało zaledwie o braku aprobaty mieszkańców na zagospodarowanie terenu kosztem wycinki drzew. Jednocześnie deweloper otrzymał także informację, iż jego pomysł został wcześniej zaakceptowany przez władze miasta, co w kontekście wspomnianej wycinki może być również identyfikowane, jako wstępnie wyrażona na nią zgoda.

Piaśniccy społecznicy po uzyskaniu kopii tego listu, w mediach społecznościowych wezwali prezydenta do sprostowania pisma. Niestety, informacji o literalnej odmowie w późniejszym czasie nigdzie już nie opublikowano, stąd obawy mieszkańców, że poprzez takie, a nie inne skonstruowanie pisma, celowo zostawiona została furtka dla kolejnego wniosku o dzierżawę tego terenu, np. dla innego pomysłu zagospodarowania.

Jest jeszcze jeden, zupełnie niezrozumiały wymiar tej sprawy. Spotkanie z mieszkańcami odbyło się 23 września, zaś pismo do dewelopera zostało wysłane dopiero 20 października. Już dzień później okazało się natomiast, że złożona przez dewelopera propozycja wygasła z końcem 30 września, a więc samo pismo i tak nie miało żadnych formalnych skutków. Potwierdził to zresztą sam prezydent na swoim społecznościowym profilu.

Nie ma opcji wydzierżawienia terenu. Oferta ze strony dewelopera zresztą i tak przepadła, ponieważ była ważna do końca września - napisał w dniu 21 października na swoim profilu prezydent Daniel Beger.